{ moje ulubione zdjęcie z wyjazdu teamowego w Lądku Zdrój }
Tak, owszem sesja zdjęciowa Teamu Namiętności to był fajny pomysł, żebyśmy miały zdjęcia do publikacji.

Ale tak szczerze? Nie to było moim celem.

Zależało mi na wykreowaniu przyjemnych wspomnień.

A profesjonalne zdjęcia to jednak nie to samo co selfie z rączki.

Zależało mi na tym, żebyśmy się dobrze bawiły i miały frajdę.

To były moje dwa główne cele.

Dlaczego?

Bo wiem, że kiedy osoby w moim teamie dobrze się czują w przestrzeni mojej firmy,
to będą wnosić inną energię.

A tą inną energię poczują klienci, odbiorcy,
cała społeczność Namiętności.

Nie będę Ci idealizować siebie – nie wiedziałam o tych rzeczach od razu.

Nie urodziłam się z tą wiedzą.

Nauczyłam się tej wiedzy.
Bo chciałam.

Mam świadomość, że perspektywa stworzenia własnego teamu,
zatrudnienia kogoś,
zdelegowania mu zadań,
zarządzania jego pracą
może być ykhm przerażająca.
(dla mnie na początku była)

Nie rodzimy się z tą wiedzą.
Musimy się jej nauczyć.

I często Kobiety Mocy odkładają ten moment,
na święte nigdy.

Większość Kobiet Mocy w biznesach zaczyna myśleć o wsparciu,
o wirtualnej asystentce, teamie
dopiero wtedy gdy są totalnie przegrzane,
przemęczone,
firma okazała się pożeraczem ich wolnego czasu.

I wtedy myślą „nie tak to miało wyglądać!”

Podrzucam Ci kilka pytań do zmiany perspektywy:

> Co jeśli zatrudnię wsparcia w mojej firmie jest najpiękniejszym aktem miłości wobec mnie samej?
> Co jeśli budowa teamu i procedur okaże się piękną zaskakującą przygodą?
> Czy jestem gotowa włożyć trochę pracy i wysiłku teraz, żeby za chwilę uwolnić mój czas?

Jeśli ten temat jest dla Ciebie żywy i ważny teraz – napisz do mnie wiadomość na Katarzyna Namiętności, by przesłać Ci szczegóły.

Owocnych odkryć!
Katarzyna

Lądek Zdrój, 06.2021