{ nowy zwrot w Namiętnościach. część 1 } Mniej więcej dwa tygodnie temu,
moja sobota miała potoczyć się zupełnie inaczej.
Miałam iść na warsztat jako uczestniczka.
Ale dusza poprowadziła mnie w zupełnie innym kierunku.
Najpierw do przyjemnej kafejki,
w której przy lemoniadzie arbuzowej
miałam odsłuchać jeden konkretny trening.
Zadania z treningu podpowiedziały mi kolejny krok.
Zarezerwowanie pokoju w luksusowym hotelu w Krakowie.
TERAZ.

(no cóż, ten konkretny trening dotyczył otoczenia,
świadomego kreowania przestrzeni
i mądrego radzenia sobie z niewspierającym otoczeniem.)

Zawahałam się chwilę.
Była godzina 12,
doba hotelowa zaczyna się typowo 14-15,
o 20 potrzebuję być z powrotem do domu.
To daje mi 5-6 godzin pobytu w pokoju hotelowym.
Mhhm…ok…

I tak oto, z lekkim rozedrganiem,
2 godziny później stanęłam w lobby
pełnym przeszkleń i wygodnych kanap,
w plecaczku AleWorek,
jako moim dobytkiem.
(przyjmuję, ze ludzie pracujący z recepcjach hotelowych
widzieli wszystko 😉 .

Kiedy weszłam do pokoju hotelowego,
od razu wiedziałam co robić.
Wiesz to ten stan niby transu,
niby medytacji, niby modlitwy,
kiedy działasz jakby z automatu,
ale po prostu jesteś doskonale prowadzona.

Otworzyłam portal do pracy
i zaczęłam ściągać kody.

// część 2 nastąpi //